czwartek, 29 listopada 2012

Wspomnień czar... Live in Bytom'91

Live: CZERWONA CHORĄGIEWKA, NUCLEAR DEATH, VEXATION, ONE SECOND OF NOISE, ATROCITY, COPROPHAGIST.
Bytom, DK „Filar", 28.04.1991 r.

Cześć, tu Adam z Son of Noise'Mag. O tym koncercie mówiło się dużo wcześniej, a to za sprawą zespołu, który miał być gwiazdą wieczoru, a którego występ nie był pewny do końca (wiadomo, u nas zawsze znajdą się jakieś czynniki obiektywne). Chodziło oczywiście o z niemieckie ATROCITY. A jednak udało się! Taka skromniutka powtórka jastrzębskiego szaleństwa z poprzedniego dnia. Ale po kolei... Jak na przyzwoity koncert przystało, wszystko zaczęło się z 1,5 godzinnym poślizgiem. Sala, na której było ok.150 osób (może więcej... lub mniej - nie liczyłem) zaczęła się już z leksza niecierpliwić. Lecz oto o 18:30 na scenę wkroczyło  4 młodzieńców z CZERWONEJ CHORĄGIEWKI i rozpoczęła się pierwsza odsłona wieczornego spektaklu.
Chłopcy zagrali dobrze, nie porywająco, ale dobrze. Zaprezentowali Grind z okresu jego rozkwitu. Ten, kto pamięta dziadków NAPALM DEATH z ich pierwszych nagrań może sobie wyobrazić co działo się na scenie przez ok. 20 minut. W tym czasie zespół zaprezentował 14 songów-czadów i... zszedł ze sceny w poczuciu dobrze spełnionego obowiązki. Niestety reakcji publiki zero. Tak jak można było przypuszczać górowali thrashers w T-shirt a'la OBITUARY, SODOM lub coś równie śmiesznego. Ale oto drugi akt, który był niejako preludium do tego, co miało nastąpić już niebawem. COPROPHAGIST - trio, w którym pogrywa bassman ATROCITY. Zaprezentowali dobry Death z Grindowymi wstawkami. Miejscami przypominali nawet stary dobry GODFLESH (grali nawet ich cover). Na sali dało się zaobserwować lekkie poruszenie. Jednak to, co nastąpiło potem zniszczyło dokumentnie wszystkich thrashers czyli ONE SECOND OF NOISE. Przez ok. 30 minut odstawili taki Noise, że uszy bolą. Niektórzy mogą zarzucać O.S.O.N. prymitywizm, ale to oni wprawili publikę w mosh, rozruszali salę i choć to dziwne, przygotowali ją na główne danie - wielki finał! Na scenę wkroczyło ATROCITY! Zabiło wszystkich! Nie widziałem ich gigu dzień wcześniej, ale to co zaprezentowali powaliło mnie na kolana. Grali ok. godziny, ale dla mnie mogliby pograć dłużej. Wreszcie thrashers mogli sikać w majty... ale było warto (ha ha ha). Oczywiście były bisy. Sorry, ale nie jestem kompetentny w podawaniu ich tytułów. Możecie mi wierzyć, publika znała je na pamięć. Sądzę, że 20 tys. za wjazd na imprezę to nie było tak wiele w porównaniu z tym, co się otrzymało.
Następnie przyszła kolej na polski NUCLEAR DEATH. Rozmawiałem przed gigiem z Darkiem (dr) i mówił, że materiał jaki zagrają powali wszystkich. I powalił, ale nie wiem czy o takie powalenie chodziło. Ludziom szczęki opadły, nie mówiąc o innych członkach. Zaprezentowali nowy materiał w stylu NAPALM DEATH „Mentally Murdered" - tak powiedział Darek, mnie jednak w pewnym miejscu zapachniało GODFLESH (znowu). Niemcom się podobało, większości Polaków, którzy znali stary NUCLEAR DEATH - nie. Ja po pierwszym tracku wyszedłem - nie dlatego, że nie podobał mi się ten materiał, ale miałem pociąg do Gliwic. Z relacji wiem, iż VEXATION, które grało na końcu, nie zachwyciło, ale też nie zblamowało się. Byli OK. To tyle o tej szalonej nocy, która dla niektórych będzie niezapomnianą. Brawa dla Wojtka Kuśpika za organizację - czekamy na jeszcze.
Cześć. Relacjonował specjalnie dla Brutalizing Noise'Mag Adam z Son Of Noise Mag.

P.S.: Miał grać także BELCHING BEET, ale pałker był wypompowany po występach COPROPHAGIST i ATROCITY. Adam gra w jednej z kapel, która wystąpiła na tym gigu, a mianowicie w O.S.O.N., ale mimo to starał się ocenić ten koncert w miarę obiektywnie.

Powyższa relacja pochodzi  z Brutalizing Noise'zine # 2. Jej autorem był Adam - m.in. muzyk O.S.O.N. Czy była obiektywna? Pewnie niektórzy maja inne zdanie (heh). Mnie osobiście trochę zraził tekst „jak można było przypuszczać górowali thrashers w T-shirt a'la OBITUARY, SODOM lub coś równie śmiesznego", który pozostawiam jednak bez komentarza, ponieważ to Adama historia sama osądziła. Jego działalność pamiętają tylko nieliczni, natomiast te OBITUARY, SODOM czy „inne równie śmieszne" kapele do tej pory mają swoich fanów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz