Live: S'THRASH'YDŁO'90 (1. dzień: DENET, JOHNY WALKER, ALASTOR, VIOLENT DIRGE, HAZAEL, MAGNUS, VADER, ASSHOLE. 2. dzień: ARMAGEDON, MORTUARY, THANATOS, NECROPHOBIC, DRAGON, SMIRNOFF, BLOODBATH, IMPERATOR, LOUDBLAST, SAMAEL )...
Ciechanów, 17-18.08.1990r.
Relacja z tej imprezy obejmie również dwa ciekawe dni przed nią. Wypierdoliliśmy z Sosnowca 14.08, nasza kurwa niezawodna ekipa (trzy osoby razem!). Mieliśmy jeszcze w planie odwiedzenie naszego wielkiego frienda Szkieletora i posilenie się paroma beerami przed imprezą. U naszego garwolińskiego kumpla przeżyliśmy w nocy burzę. Spotkani tubylcy (rdzenni mieszkańcy) zapytani odpowiadali, że takiej trzygodzinnej burzy, która miałaby taką sile, nie było tam od trzydziestu lat. Było wesoło w dwuosobowym namiocie (HA! HA!). Białko mnie błagał żebym nie śpiewał "Into the Pentagram", "Sathanas" i innych wesołych kawałków.
DOBRA!!! Koniec pierdolenia, zaczynam o samej imprezie. Na pierwszy dzień dotarliśmy z małym opóźnieniem (za pijaństwo i wybijanie szyb w pociągu parę razy odwiedzaliśmy komisariaty - ale było wesoło). Po wejściu na zamek zobaczyłem na scenie MAGNUSA, naprawdę kapitalnie zagrali, a vocal zabił mnie swoja koszulką! Tego dnia występowali jeszcze m.in. DENET, JOHNY WALKER, VIOLENT DIRGE, HAZAEL - na tych kapelach jeszcze nie byłem lub je mało pamiętam. Podobno był jeszcze ALASTOR (jest na plakacie), ale tej chujowki nie mam co żałować! SHIT (nie obrażając kapeli SHIT!)!
Dobrze pamiętam VADERA, chociaż o wiele lepiej udał im się koncert na Drrramie, a w Ciechanowie wypadli słabo. Niezbyt dobrze było słychać vocal Petera, ale gitary i perkusja Docenta szły ok. Chyba jednak ich słaby występ należy zawdzięczać organizatorom. Nie zadbali oni o sprzęt. Na koniec zagrała francuska grupa ASSHOLE. Dla mnie to był szok. Zupełnie ich nie znałem, a dali taki gig, że chuj pęka! Troche core'a, death i thrash i żabich udek - zaskoczyło mnie to. Zagrali doskonale! MEGA MOSH!
Oprócz kapel w pierwszym dniu dało się zauważyć Szkieletora odpierdalającego totalny moshing na scenie. Po dwóch godzinach snu po koncercie u kumpla (pozdrowienia dla Ojca z Ciechanowa) i małej libacji znowu koncert. Tego dnia występowały: ARMAGEDON, MORTUARY, THANATOS, NECROPHOBIC, DRAGON, SMIRNOFF, BLOODBATH, IMPERATOR, LOUDBLAST, SAMAEL. Kolejność trochę zmieniłem.
Z tych kapel bardzo podobały mi się: IMPERATOR, jak zawsze kapitalny i szybki, coś dla mnie i innych grind death maniacs, SMIRNOFF, chociaż grał po "zagranicy" to odjebał taki występ, że myślałem, że jebnę. Organki ustne, gwizdki, stare i nowe kawałki były kapitalne, no i LOUDBLAST - kapitalny death metal z Francji. Niestety nie wiem czemu tak mało ludzi odwalało mosh. Byli znakomici - brzmieli jak z płyty.
Drugim gwoździem imprezy był... SAMAEL ze Szwajcarii. Ich koncert to było jedne wielkie demoniczne przedstawienie. Nowy, młody basista dodał ich muzyce więcej siły. Zagrali kapitalnie i tym razem nie zawiodłem się na moshers. Wszyscy bawili się w rytm diabelskich dźwięków. Zawiodłem się na MORTUARYM, THANATOSIE i ARMAGEDONIE. Zachowanie voicera z MORTUAREGO bardzo mnie wkurwiło. Odwracanie się tyłem do publiki, śpiewanie od niechcenia, to nie było ok!!!
Koncert jednak się udał, gdyby jeszcze nie tak długie przerwy między kapelami to wszystko byłoby ok!!!!!!
Astek (dla Infernal Death'zine)
PS: ta relacja ukazała sę w drugim numerze kultowego fanzina z Sosnowca - Infernal Death. Jej autorem jest niejaki Astek - zapewne część z Was kojarzy go z FRONTSIDE? hehe
byłem tam
OdpowiedzUsuńteż tam byłem :)
OdpowiedzUsuńJa też tam byłem. Może mnie pamniętasz. Jak zagrał Samael,siedziałem przy kolumnie na scenie. Môwili na mnie Czarny,choć byłem blondynem. I pochodziłem z roma
OdpowiedzUsuń